Górnik Zabrze

     2:0

 

Podbeskidzie

Zachara 23'
Iwan 86'
- Łukasiewicz
- Sobolewski
Górkiewicz -
Steinbors
Olkowski
Wełnicki
Łukasiewicz
Kosznik (59. Małkowski)
Nakoulma
Sobolewski (89. Łuczak)
Mączyński
Przybylski (46. Iwan)
Madej
Zachara
SKŁADY

Zajac
Górkiewicz
Pietrasiak
Konieczny
Telichowski
Sokołowski
Sloboda
(75. Kupczak) Deja
(66. Jagiełło) Łatka
Malinowski
(66. Chrapek) Pawela
  SĘDZIA:
Tomasz Musiał (Kraków)
 
  WIDZOWIE:
3000
 


Udany powrót Wieczorka

Udany, bo wygrany powrót trenera Ryszarda Wieczorka na ławkę Górnika. Zabrzanie pokonali Podbeskidzie 2:0, ale mecz nie porwał.

Były trener Górnika Adam Nawałka był na trybunach, a na ławce siedział (w zasadzie to cały czas chodził przy linii bocznej) debiutujący w roli szkoleniowca Ryszard Wieczorek. W porównaniu z poprzednim meczem z Wisłą (3:2) dokonał on tylko jednej zmiany w wyjściowej jedenastce. W dodatku wymuszonej, bo Seweryn Gancarczyk doznał kontuzji i będzie pauzował 3 miesiące.

Pewnym zaskoczeniem było pojawienie się w jedenastce Łukasza Madeja. W piątek wybuchł skandal obyczajowy z udziałem zawodnika więc wydawało się, że Wieczorek nie wstawi do składu piłkarza, który ma na głowie osobiste problemy. Jednak trener zaryzykował. Zasadniczo się nie zawiódł, choć Madej przeplatał udane akcje prostymi stratami.

Pierwsze minuty spotkania musiały być pewnym zaskoczeniem. Górnik nie potrafił wyjść z piłką z własnej połowy. Inicjatywę miało Podbeskidzie, a Piotr Malinowski z łatwością urywał się na prawym skrzydle Pawłowi Olkowskiemu. Świeżo upieczony reprezentant Polski miał jednak to szczęście, że po efektownym rajdach Malinowskiego następowały mało efektowne zwieńczenia. Malinowski biegł ze spuszczoną głową i nawet nie patrzył, gdzie strzela względnie zagrywa piłkę. Trener Leszek Ojrzyński poirytowany machał rękami, bo też co najmniej jedna akcja Malinowskiego mogła się zakończyć golem. Podobnie jak strzał z bliska Błażeja Telichowskiego, który z 3 metrów strzelił ponad bramką.

Jeśli plan Górnika był taki, żeby uśpić czujnośc przeciwnika, to powiódł się on w stu procentach. Zabrzanie krótko po tym jak przejęli inicjatywę stworzyli trzy niezłe okazje. Jedna zakończyła się trafieniem Mateusza Zachary z kilku metrów.

Po uzyskaniu prowadzenia Górnik grał zdecydowanie lepiej niż w początkowej fazie, ale szału nie było. Sporo akcji rozgrywanych było w ślamazarnym tempie. Kibice jednak nie psioczyli, bo po chwili następowała bilardowa wymiana podań. Generalnie jednak Radosław Sobolewski musiał mocno zdzierać gardło, żeby pobudzić kolegów i zmobilizować ich do lepszej gry. Przeważnie mu się udawało, ale były też momenty, w których zabrzanie pozwalali Podbeskidziu na zbyt wiele. W tych kilku momentach tylko cud i Pavels Steinbors ratował Górnika przed utratą bramki. Wieczorek był pewnie w stanie przedzawałowym, ale starał się zachować spokój i tylko poprawiał czapeczkę, kiedy Fabian Pawela nie trafiał do pustej bramki a Telichowski z bliska główkował ponad bramką. Mecz do końca był nerwowy. Dopiero gol Bartosza Iwana odebrał gościom nadzieję.

Pomeczowe wypowiedzi trenerów:

Ryszard Wieczorek (trener Górnika): - Cieszę się z wygranej, a zwycięstwo dedykuję kibicom. Wiele dobrego przeżyliśmy w trakcie mojego pierwszego pobytu w Górniku, potem różnie się to toczyło, ale ta wygrana jest dla nich. Gatunkowo było to ciężko spotkanie. Pierwsza sprawa, to zmiana trenera w momencie kiedy zespół jest wysoko i zbiera dobre recenzje. Druga, to brak kadrowiczów. Dzisiejszy mecz pokazał jednak, że szybko złapaliśmy kontakt z drużyną. Dziś było dużo zaangażowania i determinacji ze strony Podbeskidzia, ale z naszej strony było to samo. Różnica w tabeli mogłaby wskazywać na to, że mecz będzie łatwiejszy, ale my wiedzieliśmy co nas czeka, bo widzieliśmy ostatnie mecze bielszczan. Bardzo chcieliśmy strzelić drugą bramkę, bo mieliśmy dziś sporo problemów w grze defensywnej. W dodatku wypadł nam Rafał Kosznik i musieliśmy w to miejsce wstawić ofensywnego pomocnika. Nie wiem co z Rafałem. Ma coś z kolanem i dopiero szczegółowe badania wykażą, na ile to poważne. W przerwie wypadł nam też Mariusz Przybylski, który miał silne stłuczenie i nie mógł chodzić. Służba medyczna robiła co mogła, ale Mariusz nadal miał problemy z poruszaniem. Wszedł Bartek Iwan, strzelił gola, to była dobra zmiana.

Leszek Ojrzyński (trener Podbeskidzia): - Zadowoleni na pewno nie jesteśmy, bo wiadomo w jakiej sytuacji jesteśmy, więc chcieliśmy wygrać - wyjaśniał Ojrzyński na koferencji prasowej. - Mieliśmy swoje sytuacje i na pewno wykonanie powinno być lepsze. Po stracie piłki w polu karnym Górnika poszła kontra i gospodarze strzelili nam bramkę. Mecz mógł się podobać, bo dużo było akcji, parad bramkarskich, słowem mieliśmy wymianę ciosów.Chyba mogłem poczekać z roszadami, bo w końcówce mieliśmy trzech, czterech wysoko ustawionych zawodników i były duże dziury między formacjami. Za szybko się odkryliśmy, a Górnik mając dobrych skrzydłowych i bocznych skorzystał z tego. Ataki sunęły naszą lewą stroną. W sumie jednak nieźle to wyglądało i jestem pozytywnie nastawiony. Mimo porażki jestem optymistą. Chociaż powinniśmy być jeszcze bardziej pazerni, bo z każdym możemy wygrać. Dzisiaj plan był taki, żeby zdobyć gola, prowadzić, ale niestety nie wyszło i to my goniliśmy wynik. Defensywny pomocnik Dariusz Łatka zagrał dzisiaj na pozycji ofensywnego, bo wiedziałem, że Górnik ma mocny środek i tam będzie twarda, męska gra. A Łatka jest dobry w grze bez piłki i gdy chodzi o wysoki pressing.

źródło: Przegląd Sportowy

















Copyright © 2001-2013 Górnik Zabrze On-Line - serwis nieoficjalny. Wszelkie prawa zastrzeżone. All rights reserved.